No i pisałem parę godzin długiego maila i niechciał się wysłać bardzo długo to go usunąłem, a tu zonk bo tu nie ma kosza, a był, i maila nie ma. Tyle pisania na marne! Nie wrócę już tego co pisałem. Może to nikogo nie nachodzi skoro nie mam czytelników ale dla mnie to taki pamiętnik... Chociaż nie wracam do swych wpisów. Parę razy mi się zdążyło.
Więc byłem w Wawie w muzeum na wykładzie i na wystawie przy Łazienkach. Ciekawe jedno i drugie. Teraz leżę od paru godzin, bo nie mogę zasnąć. To się mecze. Ale do niczego żeby coś zrobić to się nie zmusiłem. Nawet na mszę nie poszedłem.
Zjadłem obiad, tj.drugie danie , pyszne było. Chociaż to mnie cieszy:-) Mama robi pyszne to jedzenie. Ja nie wiem ja nie jestem w stanie istnieć bez rodziców. Jestem niedorajdą, pierdołą. Tak się boję że kiedyś zostanę SAM, bez nich, to przecież ja zginę! Niby w ośrodku radziłem se sam, ale przysyłali mi pieniądze. Teraz też utrzymują. Ja się tak wszystkiego boję! Tej pracy, przyszłości, przeszłości, ludzi. Takie wszystko było wspaniale po Akodinie, nierealne.
A propo Akodinu, to teraz jest doskonała okazja żeby go rzucić. Wogóle. Bo tak się po nim źle poczułem tego dnia co te 2komentarze dostałem , i stale źle czuję, że może udałoby się przestać brać? Brałem teraz w czwartek chyba, to dziś wypadało kolejne a nie wziąłem. Nawet mi przez myśl nie przeszło. A mam, kupiona, gotową dawkę! I jeszcze 5zł mi zostało. Tak jakbym nie brał to bym miał wreszcie parę zł przy sobie. To by było fajnie. To inny komfort życia jak się coś ma , bo przecież do tej pory to co chwila 10zł znikało na Akodin i nie zostawało mi najczęściej nic, ani złotówka. Chodziłem na golca, ale za to naćpany . Już teraz jest lepiej jak biorę po pół paczki a nie całą .
Ale te lęki miną i wróci chętka żeby to złe samopoczucie poprawić,wiadomo, Ak. Bo co to za życie bez euforii Akodinowej. Ale z drugiej strony co to za życie w uzależnieniu! Ta psychika jest strasznie rozbujana, bo od euforii do dołka. Zadko stany pośrednie, te normalne, najbardziej porządane teraz w tym stanie co jestem.
Ale Ale, to nie do końca prawda u mnie, bo Ak.działał 2dni, trzeci tylko miałem gorszy, a czwartego zawsze już brałem. To relatywnie mało miałem tego złego. Czy wobec tego teraz trzeba się przygotować że organizm dopiero teraz odsapnie i będę się czuł naprawdę źle ? Zawsze jest powrót do brania, to zawsze mogę zrobić, o tak. To tej ułudy szczęścia.
O, słońce wyszło, dziś było zachmurzone, to tak na chwilę na wieczór bo już 19.40.
Słucham coraz więcej tego Dead Can Dance. Tj.nic innego właściwie nie Słucham, bo ta euforyczna elektronika wogóle mi teraz nie wchodzi. A Dead jest tak bardzo smętne i smutne, akurat mi pasuje . Choć za dużo nie mogę bo jeszcze to przecież mnie wzmaga w dołku. Ta muza jest dość prosta, ubogie te brzmienia. Ale ciekawe instrumenty. Nawet jeśli to z klawisza to ciekawie to razem brzmi, orginalnie. Ale jest strasznie smętne, chyba zaraz zmienię płytę.
Słońce schowało się za chmurkę, to cyknąłem fotę. Bo pod słońce to się wiadomo nie robi. Choć ten aparat co mam to i tak wytrzymuje duże kontrasty, w porównaniu jak robiłem komórką . Tą starą co z niej piszę teraz tego maila.
Ciekawe czy się uda go wysłać, czy będzie jak z tamtym że się zablokował. No ale już wiem że tu nie ma kosza żeby nie usuwać nic, hehe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz